Platofmy społecznościowe typu Twitter, Facebook, Instagram, TikTok i YouTube produkują bańki informacyjne, w których zamknięci są ich użytkownicy

Jak wyjść z bańki informacyjnej?

Media społecznościowe to moja pasja. Fascynują mnie nie tylko jako narzędzie marketingowe, ale też ich wpływ na społeczeństwo – zarówno ten pozytywny, jak i negatywny. Dziś będzie więcej o tym drugim.

Pełna personalizacja okazała się antyutopią

Tradycyjne media były takie same dla każdego odbiorcy. Internet, w szczególności w wersji web 2.0, której najważniejszym elementem są social media, miał to zmienić. Gdy byłem mały, ludzie jarali się wizją portali internetowych prezentujących każdemu wyłącznie to, co go interesuje, w stu procentach dopasowujących treści do każdego użytkownika, nawet jeśli są ich miliony. Pełna personalizacja! Czyż to nie piękna wizja? Tak przynajmniej wydawało się u progu XXI wieku.

Mało kto zastanawiał się wtedy nad negatywnymi aspektami tego typu mediów. O personalizacji pisano jako o nowym trendzie, który pomoże nam odnaleźć się w rozrastającej rzeczywistości online. Nie pamiętam, aby ktokolwiek przestrzegał, że personalizacja to tak naprawdę transakcja wymienna. Z jednej strony zyskujesz czas i nie musisz podejmować wysiłku, aby filtrować treści, które do Ciebie docierają. Z drugiej strony – oddajesz algorytmom swoje dane oraz swobodę wyboru.

W praktyce okazało się, że serwowanie użytkownikowi niemal wyłącznie tego, czym się interesuje lub z czym się zgadza, prowadzi do powstania bańki informacyjnej (inaczej: bańki filtrującej). Co więcej, bańki te mogą być szkodliwe nie tylko dla jednostek, ale i całych społeczeństw ⚠

Chociaż problem bańki informacyjnej dotyczy również tradycyjnych mediów oraz wyszukiwarek, to odpowiedzialnością obarczono przede wszystkim social media, które jako pierwsze i w największym stopniu personalizowały treści pod danego użytkownika. W ten sposób za oceanem narodził się termin social media bubble. To bańka informacyjna powstała na skutek intensywnego użytkowania mediów społecznościowych.

„Im więcej klikasz, tym bardziej jesteś zamknięty”

Na problem wirtualnych baniek informacyjnych po raz pierwszy zwrócono uwagę dość wcześnie, bo już w 1996 roku, gdy dopiero marzono o personalizacji internetu. Nieliczne głosy przestrzegały wówczas przed cyberbałkanizacją, czyli zjawiskiem polegającym na cyfrowym podziale na podgrupy ludzi, którzy:
– myślą podobnie,
– są izolowani w wirtualnych społecznościach,
– są pozbawieni możliwości kontaktu z innymi poglądami.
Brzmi znajomo? Dość trafna prognoza jak na połowę lat 90. 😏

Mniej więcej po 15 latach, czyli w okolicach 2010 roku, ponownie ożyła dyskusja na temat tego, jaki wpływ na użytkownika ma coraz bardziej postępująca personalizacja treści. Im więcej klikasz, tym bardziej jesteś zamknięty na nowe pomysły, tematy i ważne informacje – przekonywał wówczas Tim Berners-Lee, jeden z ojców internetu.

Kto oglądał film Netflixa „The Social Dilemma”, ten wie, że bańki informacyjne tworzą się coraz szybciej. Kiedyś algorytmy poszczególnych serwisów potrzebowały wielu tygodni, aby zacząć dopasowywać wyświetlane treści do danego użytkownika. Dziś robią to dosłownie od pierwszego kliknięcia.

Wiele osób przy pierwszym kontakcie z TikTokiem odrzuca tę aplikację ze względu na same głupawe treści. Dzieje się tak dlatego, ponieważ algorytm odpowiedzialny za dobór treści nie wie nic o nowym użytkowniku. Pokazuje mu zatem to, co jest najpopularniejsze wśród ogółu (zwykle nastoletnich) użytkowników. Gdy jednak dany użytkownik wykona kilka pierwszych aktywności, to wskaże algorytmowi, jakie treści go interesują i algorytm zacznie mu podsuwać podobne.

Personalizacja wiąże się z eliminacją. Algorytmy eliminują to, co uznają, że Cię się nie spodoba. Kilka lat temu firma Morning Consult przeprowadziła w USA ciekawe badania. Okazało się, że 5% dorosłych Amerykanów widzi w swoich socialach posty, z których treścią się nie zgadza. Zaledwie 1 na 20 osób! To pokazuje, do jakiej perfekcji doszły algorytmy filtrujące treści.

Algorytmy działają na podstawie tego co za Tobą, nie tego co przed Tobą. Nie są w stanie przewidzieć, że za 3 miesiące zaczniesz uprawiać przykładowo łyżwiarstwo figurowe, więc już teraz zaczną Ci wyświetlać poradniki dotyczące wyboru pierwszych łyżew. Nawet jeśli coś staje się viralem na poziomie całego kraju, algorytm może Ci tego nie pokazać, bo uzna, że dana tematyka kompletnie Cię nie interesuje. Ograniczanie Cię do tego, co za Tobą, to tylko jedna z konsekwencji życia w bańce.

Do czego prowadzi brak świadomości, że żyjesz w bańce?

Każdy z nas żyje bańce. Ja żyję w bańce i Ty też żyjesz w bańce. Nasze bańki są jednak różne. Można nawet rzec, że każdy żyje w takiej, na jaką zasłużył, bo sam przyłożył rękę do jej tworzenia. Jedni żyją w bańkach bardziej szczelnych, inni w takich, które od czasu do czasu przepuszczają informacje z zewnątrz. Jedni starają się ciągle poszerzać swoje bańki, inni, zwykle nieświadomi – kurczą się wraz z nimi.

Zdanie sobie z tego sprawy jest pierwszym krokiem w kierunku stania się bardziej świadomym użytkownikiem internetów. W przeciwnym razie czeka Cię…

1. Ograniczenie horyzontów

Chociaż masz 700 znajomych na Facebooku, to i tak ciągle widzisz treści od 20-30 osób. W dużej mierze są to osoby z Twojej branży lub dzielące z Tobą zainteresowania. Ciężko rozmawiać Ci z innymi o czymkolwiek, czym się nie interesujesz, bo algorytmy w 80% serwują Ci treści na temat 2-3 Twoich głównych zainteresowań. Algorytmy podsuwają Ci nie tylko treści i reklamy, ale też zachęcają Cię do interakcji i konwersacji z tymi osobami, z którymi ostatnio wchodziłeś w interakcję.

2. Zanik empatii i umiejętności rozumienia innych

Odczuwasz to chociażby przy wigilijnym stole, gdy przychodzi porozmawiać z przedstawicielami różnych środowisk i pokoleń. Masz wtedy wrażenie, że obok Ciebie siedzą osoby z zupełnie różnych światów. Jeśli przez wiele lat żyjesz w bańce i niechętnie wychylasz poza nią nosa, to w momencie spotkania z innymi poglądami nie potrafisz zrozumieć tego, jak ktoś może myśleć inaczej niż Ty. Przecież wszystkie serwisy, eksperci, influencerzy i znajomi, których na co dzień obserwujesz i z którymi się zgadzasz, nie mogą się mylić! A algorytm podsuwa Ci ich w pierwszej kolejności, nawet jeśli osoby o podobnych poglądach i zainteresowaniach stanowią zaledwie 0,1% ogółu społeczeństwa.

3. Radykalizacja poglądów

Jeśli choć w jednym procencie dopuszczasz za realny scenariusz, że zamach na World Trade Center został sfingowany przez Amerykanów, znajdziesz w internecie nie 1 artykuł czy film na ten temat, ale dziesiątki albo nawet setki. Co więcej, przeczytasz pod nimi wypowiedzi wielu osób, które są przekonane, że to prawda i podsycają dyskusję na ten temat. Możesz też łatwo wejść z nimi w interakcję. Jeśli obejrzysz 1 film na ten temat, algorytm podpowie Ci kolejny i kolejny – to samonakręcająca się spirala, którą ciężko przerwać. Wykorzystują ją chociażby organizacje ekstremistyczne.

4. Społeczeństwo, którym łatwo manipulować

Historia uczy nas, że łatwiej sterować społeczeństwem, które jest zradykalizowane oraz które zatraciło empatię i umiejętność zrozumienia obcych. To wręcz wymarzona sytuacja dla rządzących. Tak naprawdę w interesie poszczególnych opcji politycznych jest tworzenie baniek, w których znajdą się ich wyborcy i przez które nie będą do nich docierały głosy z zewnątrz.

5. Marketer groźny dla marki

Ludzie od marketingu także nie są wolni od życia w bańce. Dobrym przykładem jest tutaj serwis LinkedIn. Wydaje Ci się, że prawie każdy w Polsce posiada konto na LinkedInie. Jeśli jednak zapytasz 10 przypadkowo spotkanych osób na ulicy lub w osiedlowym spożywczaku, bardzo prawdopodobne, że okaże się, że konto posiadają tylko 1-2 osoby, a połowa nigdy nie słyszała o tym serwisie. Marketer nieświadomy tego, że na co dzień też żyje w bańce, to marketer niebezpieczny dla marki.

Co zrobić, aby chociaż na chwilę opuścić swoją bańkę?

via GIPHY

Całkowite porzucenie swojej bańki jest możliwe wyłącznie w teorii. Rezygnacja z internetu wiązałaby się z wykluczeniem cyfrowym. Z kolei wyjście z dotychczasowej bańki informacyjnej oznaczałoby konieczność zmiany laptopa, smartfona, numeru telefonu, adresu e-mail, adresu IP, a do tego wszystkich znajomych, obserwowanych stron i zachowania w sieci. Czysta fikcja, która zresztą i tak prowadziłaby do stworzenia kolejnej, choć tym razem już zupełnie innej bańki.

Bańka informacyjna jest taką wirtualną strefą komfortu. Na co dzień jest Ci w niej dobrze, ale jeśli od czasu do czasu jej nie opuścisz, przestaniesz się rozwijać. Jeśli bardzo dobrze czujesz się w swojej bańce, to prawdopodobnie jesteś osobą z wysoką potrzebą domknięcia poznawczego, czyli oczekujesz szybkich i konkretnych odpowiedzi na wszystko. Chociaż nie każdemu przychodzi to tak samo łatwo, co jakiś czas warto świadomie odrzucić to, co dobrze znane, a otworzyć się na nowe. Poczytać, posłuchać lub obejrzeć coś, tylko dlatego, że jeszcze nie korzystałeś z tego źródła. W internecie wymaga to od Ciebie czasu i wysiłku, aby przejąć od algorytmów rolę filtrowania treści. Istnieje parę sposobów, które pomogą Ci chociaż na chwilę wyjrzeć poza swoją bańkę.

1. Czerp informacje również z mediów tradycyjnych

Czy to będzie RMF24, czy też TVN24 – nieważne, warto czerpać bieżące informacje z chociaż jednego, pozainternetowego źródła, które jest do bólu takie samo dla wszystkich, nie ma w nim ani grama personalizacji (nie myl personalizacji z obiektywizmem, bo żadne medium nie jest obiektywne – każda selekcja treści łączy się z jakimś wyborem).

2. Korzystaj z mniej personalizowanych kanałów online

Zwróć uwagę, że na Reddicie czy Wykopie pracę algorytmów wykonują inni użytkownicy – to oni wskazują treści, które mogą być dla Ciebie interesujące. Jeśli odpalisz teraz Facebooka czy Twittera, to zobaczysz w nich głównie informacje z kilku obszarów, którymi się interesujesz. Założę się, że na Reddicie czy Wykopie znajdziesz znacznie więcej treści spoza tych obszarów. Nie wierzysz? Sprawdź!

3. Odpal YouTube’a w trybie incognito/prywatnym

YouTube ma tę zaletę w przeciwieństwie do Facebooka czy Twittera, że możesz z niego korzystać, nie będąc zalogowanym. Tryb incognito/prywatny sprawi, że serwis nie będzie Ci podpowiadał filmów na podstawie tego, co wcześniej oglądałeś. Jeśli nie korzystasz z trybu incognito/prywatnego, zaglądaj czasem do karty „Na czasie” – serwis prezentuje w niej filmy, które w ostatnich dniach zdobywają popularność w Twoim kraju. Nie są one jednak związane z Twoimi zainteresowaniami czy historią przeglądania. Warto wiedzieć, co w trawie piszczy, a nie tylko w Twojej bańce. Wiem, pewnie 90% filmów wyda Ci się głupia, ale chodzi właśnie o wyłowienie tych 10%, które przypadną Ci do gustu, a których wcześniej nie znałeś, bo algorytmy je odrzucały.

4. Usuń całą historię przeglądania

Wiele treści w internecie jest Ci serwowanych na podstawie Twojej historii przeglądania, w szczególności plików cookies. Dlatego co jakiś czas wyczyść całą historię zgromadzoną przez Twoją przeglądarkę. Ewentualnie skorzystaj z trybu incognito/prywatnego albo przeglądarki, której na co dzień nie używasz.

5. Obserwuj osoby o odmiennych poglądach

W Stanach w ramach walki z social media bubble powstało kilka aplikacji, które pomagają znaleźć demograficzne przeciwieństwa, czyli użytkowników Facebooka lub Twittera o zupełnie innych poglądach niż Twoje. Sprawdziłem dwie z nich i niestety w Polsce nie działają.

💡 A propos odmiennych poglądów… Zbierając materiały do tego wpisu, natrafiłem na nowe badania przeprowadzone przez pracowników uczelni w Mainz na grupie 5 000 Niemców. Co ciekawe, ich wyniki wręcz obalają istnienie social media bubble, ponieważ media społecznościowe wcale nie zamykają ludzi bardziej niż inne media. Wręcz przeciwnie! Czerpanie informacji o świecie z Facebooka czy Twittera statystycznie zwiększa szansę na przypadkową interakcję z osobą o zupełnie odmiennych podglądach. Ktoś, kto latami ogląda np. TVP Info nie może liczyć na to, że usłyszy tam cokolwiek niezgodnego z jego obrazem świata. W mediach społecznościowych szanse na przeczytanie komentarzy osób myślących inaczej są znacznie większe. Badania podważają istnienie bańki social media, ale nie bańki informacyjnej jako takiej.

6. Dbaj o to, aby ciągle robić nowe rzeczy

Dopiero przed 30-tką odkryłem fantastyczne uczucie, jakim jest robienie czegoś po raz pierwszy, ale nie dlatego, że musisz, tylko dlatego, żeby spróbować, jak to jest, bo w sumie nigdy tego nie robiłeś. Po prostu dla samego faktu zrobienia czegoś po raz pierwszy. Jeśli robisz coś nowego, to automatycznie zaczynasz o tym szukać informacji, zaczynają Ci się wyświetlać treści na ten temat, często poznajesz influencerów w danym obszarze, odwiedzasz nowe miejsca, a nawet poszerzasz bazę swoich znajomych. Wszystko co nowe, sprzyja wychodzeniu poza bańkę. I właśnie z tą myślą chciałbym Cię pozostawić – powodzenia w robieniu nowych rzeczy! 🙂

Mój wpis okazał się dla Ciebie przydatny? Zainspirował Cię? A może po prostu chcesz mi podziękować za to, że od 8 lat tworzę dla Ciebie treści, do których masz dostęp za darmo? Jeśli uważasz, że ten wpis na to zasługuje, postaw mi za niego kawę 🙂 PS nie jest to dla mnie jakieś istotne źródło przychodu, bo średnio otrzymuję 1 kawę miesięcznie, ale zawsze pokrywa to jakiś niewielki procent kosztów utrzymania bloga (domena, hosting, certyfikat SSL)

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Obserwuj Rysuję fejsbuki na
Rysuję fejsbuki na LinkedInie
Rysuję fejsbuki na Facebooku
Rysuję fejsbuki na Instagramie
Rysuję fejsbuki na X
Rysuję fejsbuki na TikToku
Ten wpis został skomentowany 4 razy
  1. Akurat TVP i TVN nie polecam do prób wyjścia ze swojej bańki, skończy to się kompletną porażką. Pomijając, że „nałogowi” internauci w większości i tak już dawno przestali oglądać telewizję. Sztuka zacząć szukać rozsądnych źródeł informacji zamiast emocji – i może z tym jest największy problem.

  2. Wystarczy nie mieć znajomych a konto pocztowe mieć na prywatnym serwerze zamiast gmail-a. Niech polskie ścierwa gryzą się między sobą na facebookach i twitterach, co mnie to obchodzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *