Marketing w dobie koronawirusa

❤ sprawny.marketing przekłada konferencję I Love Marketing
🖱 Eksperci od wszystkiego prześcigają się w poradnikach nt. pracy zdalnej, bo… się klikają
💪 W międzyczasie Brand24 wraca na Facebooka i Instagrama
🧻 A w tle ludzie ustawiają ściany lub wieżyczki z papieru toaletowego i makaronu

Nie ma chyba osoby, która nie odczuwałaby negatywnych skutków koronawirusa 😒

Mnie też daje po tyłku

1. Martwię się o zdrowie moje oraz moich bliskich, szczególnie tych w podeszłym wieku.
2. Całe zamieszanie nieco sparaliżowało nasze przygotowania do czerwcowego ślubu i wesela, ale ciągle liczę, że wszystko odbędzie się zgodnie z planem.
3. Część moich klientów ma teraz mocno pod górkę, a problemy moich klientów są też moimi problemami.
4. Ponad 2 lata temu zainwestowałem jedną wypłatę w akcje Facebooka i Google’a, na których miesiąc temu byłem sporo do przodu, a dziś jestem sporo do tyłu.
5. Nic nie emocjonuje mnie tak, jak Juventus, a ten ma obecnie spore problemy, ponieważ Turyn znajduje się blisko największego ogniska wirusa we Włoszech.

Zawsze w takiej sytuacji zastanawiam się, na co tak naprawdę mam wpływ i co mogę z tym zrobić? 🤔

Nie mam większego wpływu na to, co obecnie dzieje się z Juventusem. Akcje mógłbym sprzedać, ale byłoby to głupotą w takim dołku, jeśli nie mam noża na gardle. Mogę otoczyć szczególną opieką klientów, którzy najbardziej odczuwają skutki kryzysu, pracować dla nich po godzinach i w weekendy, jeśli może to poprawić ich wyniki. W końcu to wyjątkowa sytuacja. Jeśli chodzi o ślub i wesele, to mogę nieco zmodyfikować harmonogram przygotowań – wszystkie rzeczy, które można zrobić z domu, przesunąć na marzec i kwiecień, a na maj zostawić to, co wymaga kontaktu z ludźmi. Od paru dni dbam też bardziej niż zwykle o moją odporność i namawiam do tego wszystkich wkoło. Btw. moja Ola śmiała się ostatnio: „ej, teraz wszyscy tak jak Ty na co dzień myją po kilkanaście razy ręce, czyszczą klamki, telefony i laptopy”. Tyle o mnie!

Niepokojące zachowania 👎

W ostatnim czasie w mediach społecznościowych obserwuję wiele kłujących mnie w oczy zachowań. Najbardziej zaskakuje mnie to, jak często to osoby i firmy zajmujące się marketingiem, PR-em i eventami nie ogarniają komunikacji związanej z kryzysowirusem.

1. Nie podobało mi się zachowanie osób, które najpierw uspokajały, że tak naprawdę nic się nie dzieje, że nie ma się czym przejmować, a potem same panikowały, że zostały pozbawione pracy na najbliższe miesiące. Gdy dotyka innych: spokojnie, gdy dotyka Ciebie: o ja pierdziu, co ja teraz zrobię?!

2. Jeśli używasz hashtaga #zostanwdomu i piszesz długie posty nawołujące do wychodzenia z domu tylko wtedy, jeśli to konieczne, a rano kolejnego dnia publikujesz zdjęcie z biegania czy roweru, jeszcze następnego – z wiosennego spaceru, to moim zdaniem coś tutaj nie pasuje. Rozumiem, że zdrowy człowiek musi od czasu do czasu wyrwać się z domu. Możesz sobie wyjść pobiegać czy iść do lasu z dala od ludzi, ale po co kreować się wtedy na orędownika akcji #zostanwdomu? Zabawnie wygląda, gdy Twoja pierwsza relacja zawiera hashtag #zostanwdomu, a w kolejnych pokazujesz, jak uprawiasz różne formy aktywności na świeżym powietrzu 😉

3. Nie podobało mi się też zachowanie firm, które nawet gdy zaczęły pojawiać się pierwsze ofiary śmiertelne, próbowały wykorzystać sytuację z wirusem do ratowania swoich przychodów. Można było to zrobić dużo bardziej subtelnie. Tego typu zachowania coraz częściej spotykają się z negatywnymi komentarzami i reakcjami, więc przemyśl dobrze komunikację każdej promocji „z okazji koronawirusa”.

4. Ostatnia rzecz to firmy, które chwalą się, że wprowadziły pracę zdalną, gdy to wszystko zabrnęło już bardzo daleko. To często firmy, które do samego końca nie chciały tego robić w obawie o własne przychody, dezorganizację pracy itp., a gdy już to zrobiły, bo czują, że nie mają innego wyjścia, to komunikują to światu jako ruch „w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo pracowników”. Można było się tym chwalić i komunikować to w ten sposób, ale tydzień temu, a nie teraz, gdy pracy zdalnej domagają się zwykle sami pracownicy.

Pozytywne przykłady 👍

Na drugim biegunie są działania firm, które same od siebie dają coś za darmo, aby ułatwić ludziom pozostanie w domach. Takich przykładów jest sporo. Orange podarowało swoim klientom 10 GB darmowego internetu i odkodowało kanały telewizyjne.

Fanpage karma (narzędzie social media) oferuje darmowy dostęp dla 2 współpracowników do końca kwietnia, aby ułatwić pracę zdalną.

Część firm i celebrytów zdecydowała się też na przekazanie pieniędzy na zakup sprzętu medycznego. Jednym z pierwszych na świecie był chyba Pornhub, który ogłosił, że przekaże włoskiej służbie zdrowia zyski z marca, a co więcej, odblokuje Włochom dostęp do Pornhuba Premium. W Polsce na wsparcie finansowe walki z koronawirusem zdecydowały się firmy takie jak: Agata, OTCF (marka 4F), Orlen, Lotos, Totalizator Sportowy i Grupa Azoty.

Na koniec bardzo ważna rzecz: podziwiam wszystkich pracowników opieki medycznej, służb mundurowych, kierowców wszelkich pojazdów, kurierów i listonoszy, śmieciarzy, producentów żywności, pracowników sklepów (w szczególności kasjerki i kasjerów), którzy nie mogą pracować zdalnie. W mediach społecznościowych widziałem komentarze kasjerek, które obawiają się o zdrowie własne i bliskich. Coraz więcej też tego typu postów pracowników służby zdrowia.

Raczej nie czytają oni mojego bloga. Czytacie go Wy, ludzie marketingu, więc mogę Was jedynie prosić o życzliwość dla nich. Przykład poniżej. Lokale gastronomiczne nie są oryginalne w tego typu akcjach, ale w ogóle mi to nie przeszkadza – liczy się każdy dowód uznania dla tych, którzy na nie zasługują 👍

Obserwuj Rysuję fejsbuki na