ℹ Wpis ten powstał z troski o social media. Dokopywanie im na pewno nie jest w moim interesie 😉
Najpierw Twitter, potem Facebook, Snapchat, Spotify, Twitch, Shopify, Stripe, Reddit, TikTok, YouTube, Pinterest i symbolicznie Pornhub. Wszystkie te platformy zablokowały ciągle urzędującego Prezydenta USA 🇺🇸🗽
6 stycznia miarka się przebrała
Konto Trumpa na Twitterze już od dawna było na cenzurowanym. Serwis wielokrotnie oznaczał jego posty jako zawierające nieprawdziwe informacje. Trump tygodniami używał mediów społecznościowych do podważania wyników wyborów, które odbyły się 3 listopada.
Miarka przebrała się jednak dopiero po ataku na Kapitol Stanów Zjednoczonych, do którego doszło 6 stycznia 2021 roku. Na skutek starć 6 osób zmarło, a co najmniej 50 policjantów zostały rannych.
Gdy jego zwolennicy szturmowali Kapitol, Trump za pośrednictwem Twittera prosił ich o powrót do domów i zaprzestanie agresywnych zachowań. Niestety opublikował też wypowiedź, którą tylko dolał oliwy do ognia: Znam wasz ból, wiem, że jesteście zranieni. Mieliśmy wybory, które nam ukradziono. To było przytłaczające zwycięstwo i wszyscy o tym wiedzą.
Twitter uznał to za podżeganie do przemocy i permanentnie zablokował konto @realDonaldTrump, które posiadało prawie 90 mln obserwujących i było jednym z największych w serwisie. W ślad za Twitterem poszedł Facebook i cała reszta. Chyba tylko poza LinkedInem, na którym Trump i tak nie posiadał oficjalnego konta.
Social media nie tylko czwartą, ale i sądowniczą władzą?
Czy Donald Trump jest przestępcą? Czy został za cokolwiek prawomocnie skazany? Czy została mu ograniczona swoboda wypowiedzi?
Nie jestem jego fanem, ale Trump został skazany przez social media. I to jest dla mnie przerażające. Oczywiście abstrahując od tego, czy bany poleciały słusznie czy nie, czy Trump powinien dostać je wcześniej czy później. Chodzi o sam fakt tego, jak ważny stał się dziś internet, jak ważne są social media, a tak naprawdę z dnia na dzień możemy zostać z nich wyrzuceni bez żadnego wyroku czy nawet (jak się niestety często zdarza) podania nam konkretnego powodu.
Prawo do swobodnego korzystania z internetu, a w szczególności z mediów społecznościowych, powinno być dziś prawem każdego człowieka. A pozbawienie go powinno wymagać wyroku czegoś, co będzie ponad poszczególnymi platformami.
Przypomina mi się tutaj mem, który powstał po przesłuchaniu Marka Zuckerberga w Kongresie USA. Mark zapewnił w nim, że jego firma wprowadzi regulacje, a następnie dokona samoregulacji. Któż nie chciałby być regulowany przez zasady, które sam tworzy? 😏
Wolnoć, Tomku, w swoim domku
Ja wiem. Platformy social media są tworzone przez prywatne firmy. No ale prywatne stacje radiowe czy telewizyjne – też są. Mimo to ich funkcjonowanie jest znacznie bardziej regulowane przez prawo. Jest coś takiego, jak koncesja na nadawanie itp. Są jakieś ogólne standardy przyjęte dla wszystkich stacji.
Poszczególne platformy społecznościowe same tworzą swoje zasady, często nazywane „standardami społeczności”, które są do bólu ogólne. Same też interpretują, którzy użytkownicy łamią te standardy.
Facebook czy Google to nie jest dziś forum dla miłośników Thermomixa (z całym szacunkiem dla nich). Powoli powstają nawet firmy, które nie mają strony internetowej, a jedynie stronę na Facebooku. Social media zaczynają decydować o istnieniu coraz większej liczby osób, firm i organizacji. W międzyczasie kilka firm technologicznych stało się monopolistami w swoich sektorach i dziś zaczynają to wykorzystywać. Jeśli giganci nadal będą sami się regulować, to równie dobrze za kilka lat mogą stwierdzić, że należy zbanować Kaczyńskiego (też zdarzały mu się wypowiedzi zbliżone narracją do Trumpa) i wszystkich fanów PiS. Żeby nie było, nie głosuję na PiS – chodzi o coś ponad to, kto na kogo głosuje.
Od skrajności do skrajności
Idąc dalej w rozważaniach, wyobraźmy sobie dwa skrajne podejścia:
1) Nie banujemy nikogo – Tylko co wtedy z terroryzmem? Co z pedofilią? Co z osobami, które używają transmisji na żywo do popełnienia samobójstwa?
2) Niech każda platforma banuje kogo chce – Wtedy właściciele kilku/kilkunastu platform na świecie decydowaliby o „być albo nie być” wielu osób, firm i organizacji.
10 la temu byliśmy znacznie bliżej podejścia nr 1. Jakieś 3-4 lata temu świat skręcił zdecydowanie w kierunku podejścia nr 2. Żadna z tych skrajności nie jest dobra. Prawdopodobnie potrzebujemy kolejnych 5 lat, aby znaleźć jakiś złoty środek.
Od 2020 roku Facebook miota banami na prawo i lewo
W 2020 roku miały miejsce nie tylko wybory prezydencie w USA, ale też wybuchła pandemia COVID-19. To sprawiło, że Facebook wzmocnił mechanizmy weryfikujące konta użytkowników, konta reklamowe, reklamy, produkty w katalogach czy konta w Menedżerze firmy. Wszystko jest teraz weryfikowane dużo mocniej i częściej. Zaprzęgnięta została też do tego sztuczna inteligencja.
Mamy 2021 rok, a za wzmożoną weryfikacją zdecydowanie nie nadążają algorytmy, nawet te z mechanizmami sztucznej inteligencji. Algorytmy oflagowują reklamy jako:
🤦♂️ „rozprzestrzeniające nieprawdziwe informacje nt. COVID-19”, gdy te komunikują wyprzedaż butów czy ciuchów,
🤦♂️ „promujące sprzedaż broni”, gdy te prezentują urządzenie do produkowania wypełniacza do standardowych paczek,
🤦♂️ „sprzedaż zwierząt”, gdy w opisie produktu znajduje się informacja, że „produkt posiada fakturę krokodyla”.
I te algorytmy mają decydować o „być albo nie być” Twojej firmy na Facebooku? Jasne, po oflagowaniu przez algorytm możesz odwołać się. Liczysz wówczas, że jakiś pracownik Facebooka rzuci na to okiem i dostrzeże nonsens w uzasadnieniu blokady. Niestety nie zawsze – czasami nawet tak absurdalne blokady są podtrzymywane.
W drugiej połowie 2020 roku mnóstwo użytkowników, kont reklamowych i firm otrzymało bany bez podania konkretnej przyczyny poza ogólnym „naruszeniem zasad lub innych standardów”. Co gorsze, Facebook sam informuje, że w związku z pandemią na odwołanie od tego typu blokady trzeba czekać nawet kilka tygodni. Co najgorsze, blokady dość często są podtrzymywane bez podania konkretnej przyczyny i możliwości kolejnego odwołania, dowiedzenia swojej niewinności. Dla mnie to absurd i dowód na to, że platformy social media nie powinny mieć prawa do rozdawania banów komu i na co im się podoba.
Ale gdzieś tam tli się promyk nadziei…
Porozumienie między Facebookiem a polskim Ministerstwem Cyfryzacji
Stosunkowo mało kto wie, że Polska jest pierwszym krajem, który zawarł porozumienie bezpośrednio z Facebookiem ws. odwołań od ostatecznych banów na portalu. Nie wiem, czy to coś daje, no ale kurczę do tej pory jestem pod wrażeniem, że ktoś na to wpadł i jeszcze doprowadził do skutku. Chwalę za sam kierunek!
Gdyby taki Trump był Polakiem, mógłby się teraz odwołać 😉
Regulować czy nie regulować? Chyba jednak tak
Całkiem na poważnie: uważam, że w ciągu najbliższych 2-3 lat ktoś powinien zdjąć z platform społecznościowych ciężar decydowania o tym, jakie zachowania w sieci są dopuszczalne, a jakie nie.
Inaczej za 5-10 lat obudzimy się w świecie, w którym kilka/kilkanaście platform społecznościowych będzie miało większą władzę niż jakiekolwiek rządy krajowe czy organizacje międzynarodowe.
Na pewno znacie powiedzenie: „Kto ma głos, ten ma władzę”. Social media to głos dzisiejszego świata. Jeśli rządy poszczególnych krajów nie uregulują technologicznych gigantów, jutro giganci mogą wziąć się za banowanie kolejnych polityków, a pojutrze – zbanują Ciebie.
Dobry tekst, szczególnie podoba mi się porównanie do stacji radiowej. Ciekawe czasy.