W piątek (21 października) przed południem ze wszystkich stron na Facebooku zniknął licznik fanów. Branża wpadła w panikę 😱
„Po co zbieraliśmy te lajki?”, „Co my teraz powiemy klientom, którzy chcą kampanii na nowych fanów?”, „Co Facebook chce osiągnąć tym zagraniem?” – mnożyły się pytania i interpretacje w komentarzach.
Część osób (głównie posiadających maleńkie fanpage’e) ucieszyła się z takiego obrotu spraw: „Wreszcie nikt nie będzie myślał, że mój fanpage jest do bani, bo mam mało fanów”.
Tak naprawdę fani nie zniknęli. Po prostu ich liczba była zdecydowanie mniej wyeksponowana. Można ją było sprawdzić, wchodząc do sekcji „Osoby, które to lubią” albo przytrzymując kursor na nazwie strony.
Dobra wiadomość: sytuacja trwała kilkanaście godzin, ale po północy wszystko wróciło do normy 🎉
Co ciekawe, na SpidersWeb oraz blogu Kamila Lipińskiego pojawiły się nawet artykuły na temat bezmyślnej zmiany Facebooka. Sam fakt, że jak tylko w branży coś się dzieje, to pojawiają się teksty na ten temat, nie wywołuje uśmiechu. Wywołują go natomiast stanowcze stwierdzenia autorów tekstów. W pierwszej chwili wiadomo – szok! Ale potem, przed napisaniem jakiegokolwiek tekstu powinna przyjść chwila refleksji.
Mnie od razu zapaliło się światełko, że mogą to być jakieś testy albo po prostu bug. Po pierwsze: nie było wcześniej żadnych przecieków, nic nie wskazywało na taki ruch. Po drugie: w Menedżerze reklam czy Power Editorze cały czas dostępna była możliwość kampanii zachęcającej do polubienia strony. Jej obecność byłaby pozbawiona sensu, gdyby Facebook faktycznie chciał się wycofać z eksponowania liczby fanów. Po trzecie: co z firmami, które zainwestowały już pieniądze w kampanie zachęcające do polubienia ich strony? Prawdopodobnie poczułyby się oszukane i zraziłyby się do Facebooka.
Mam nadzieję, że to bug, a nie jakieś testy. Facebook sprawił, że firmy czują wartość w fanach. Do tego stopnia, że reklamodawcy są w stanie za nich płacić. Z punktu widzenia Facebooka niezbyt mądrym byłoby zniechęcanie swoich dobroczyńców do oddawania im pieniędzy. To jak podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Nawet lemury wiedzą, że to głupie.