„POKA SOWE” od kuchni

Rysunek POKA SOWE okazał się moim pierwszym, naprawdę wiralowym obrazkiem, który dotarł daleko poza branżę marketingowo-socialową. Jak daleko? W mediach społecznościowych zobaczyło go ponad milion osób. W tym wpisie chciałbym się z Wami podzielić paroma radosnymi i zabawnymi, ale też niestety przykrymi, smaczkami.

Proces tworzenia ✏️

Pomysł na połączenie POKA SOWE z Pocahontas przyszedł mi do głowy w poprzedni wtorek. Wcześniej chciałem jeszcze jednak wykonać rysunek o Łukaszu Warzesze. Tak więc Pan Warzecha powstał w środę, a POKA SOWE w czwartek wieczorem.

Mając już od paru dni pomysł w głowie, stworzenie samego obrazka zajęło mi jakieś 3 godziny. W trakcie rysowania słuchałem piosenki „Kolorowy wiatr” z filmu Pocahontas oraz innych bajek Disney’a, na których się wychowałem. Stąd pomysł, aby w czwartek późnym wieczorem wykorzystać stories na Instagramie i Facebooku. Zrobiłem kilkusekundowe nagranie rysowanego przeze mnie obrazka z „Kolorowym wiatrem” w tle.

Rysunek opublikowałem rankiem następnego dnia. Miałem bardzo dobre przeczucia 🙂

Poszło!

Post od samego początku miał dobre, choć nie rewelacyjne, wyniki. Obserwując, w jakim tempie rośnie jego zasięg i zaangażowanie, spodziewałem się zasięgu na poziomie ok. 35-40 tys. osób oraz ok. 300 reakcji, a więc wyniku zbliżonego do mojego dotychczasowego rekordu.

Wtedy mój post udostępnił znacznie większy fanpage od mojego, czyli Get More Social (ponad 100 tys. fanów).

Obrazek poszedł jak burza – zdobył 1,5 tys. reakcji. To bardzo dużo, jak na post, który jest udostępnieniem. Udostępnienia mają zwykle mniejsze zasięgi i generują mniejsze zaangażowanie niż treści własne. Dzięki Get More Social zasięg posta do końca dnia urósł z 35 do ponad 100 tys. osób.

Rysunek zaczął żyć swoim życiem. Znajoma podesłała mi link z moim obrazkiem na Joe Monsterze (dzięki Marysiu!).

Prawie 3 dni po publikacji wrzucił go Zespół Myślenia Ironicznego, czyli fanpage, który ma już ponad pół miliona fanów. Zrobił to o dość nietypowej porze, ponieważ kilka minut po godz. 3 w nocy.

Nie przeszkodziło to jednak rysunkowi, aby zdobył drugie życie. Chociaż nie było to udostępnienie, to zostałem oznaczony w treści posta oraz został w nim zamieszczony link do mojego bloga. Prawdopodobnie dzięki oznaczeniu Rysuję fejsbuki zasięg posta u mnie wzrósł o kolejne 100 tys. osób i przybyło mu kilkaset reakcji. To i tak niewiele w porównaniu z zaangażowaniem, jakie rysunek wygenerował na fanpage’u Zespołu Myślenia Ironicznego. Tam zdobył zawrotną liczbę reakcji, wynoszącą blisko 22 tys.! Do tej liczby należy doliczyć ponad 3 tys. reakcji u mnie oraz na innych profilach, które wrzuciły go nie poprzez udostępnienie.

Poniżej screeny ze statystykami postu z obrazkiem na profilu Rysuję fejsbuki oraz Zespół Myślenia Ironicznego (dzięki za screena!).

Na powyższym screenie widać, że rysunek tylko na tej jednej stronie zobaczyło blisko 1,2 mln osób!

Kradzież obrazka

Rysunek zaczął żyć swoim życiem do tego stopnia, że aż… musiałem interweniować. Został on opublikowany (choć w zasadzie ukradziony) przez stronę Szkoła Wiedzy Bezużytecznej. Jej administrator ani mnie nie oznaczył, ani nie napisał, kto jest autorem, ale za to zamieścił link do swojej witryny oraz zamazał mój podpis w prawym górnym rogu.

Zgłosiłem Facebookowi naruszenie praw autorskich i na szczęście serwis bardzo szybko usunął obrazek z tej strony. Niemniej zdążył on zdobyć blisko 1,5 tys. reakcji. Ze względu na celowe zamazanie podpisu autora, to najbardziej podła kradzież w historii Rysuję fejsbuki.

Przełożenie na fanpage

Sukces obrazka POKA SOWE sprawił, że wszystkie wskaźniki profilu Rysuję fejsbuki poszybowały w górę o kilkaset albo nawet kilka tysięcy procent.

Poniżej, na wykresie przedstawiającym wzrost liczby fanów widać, jak w ciągu 3 dni przybyło ich ponad tysiąc.

Moje posty w ciągu ostatnich kilku dni zobaczyło prawie ćwierć miliona użytkowników, którzy wygenerowali blisko 50 tys. różnego rodzaju aktywności (kliknięcia, reakcje, komentarze, udostępnienia).

Z kolei na wykresie poniżej widać, jak wyraźnie wzrósł w ostatnich dniach ruch na samym profilu.

Przełożenie na bloga

Jeszcze większy wzrost obserwowałem na moim blogu Rysuję fejsbuki. Właściwie to nie był wzrost, to był jakiś hiperwzrost!

Do tej pory w rekordowym dniu na moim blogu było 1 615 użytkowników, którzy wygenerowali 1 728 sesji. 1 maja, czyli w dniu wrzucenia rysunku na Zespół Myślenia Ironicznego, na moim blogu było 21 690 użytkowników, co przełożyło się na 22 159 sesji. Rysunek został opublikowany w środku nocy, dlatego ruch rósł głównie w pierwszej połowie dnia, kiedy z moją dziewczyną zdobywaliśmy najwyższy szczyt Beskidu Małego i nie miałem zasięgu, więc o niczym nie wiedziałem 😉

Powyższe wyniki potwierdzają moją tezę, że liczy się jakość postów, a nie ich ilość. Po publikacji POKA SOWE wzrosło zainteresowanie wszystkimi obrazkami, nawet tymi z zeszłego roku. Oznacza to, że użytkownicy przyciągnięci tym jednym postem, przeglądali też archiwalne obrazki. Jeden przemyślany i dopracowany post jest w stanie zrobić więcej dobrego, niż 10 postów zrobionych na kolanie, żeby tylko były.

Na koniec humorystyczny akcent. Jeden z fanów podesłał mi link do słownika z definicją słowa „hontas”. Tworząc rysunek, nie miałem pojęcia, że to słowo cokolwiek oznacza. Okazało się, że jednym z mało znanych znaczeń „hontas” jest… „wagina”. Tym samym Pocahontas ma więcej wspólnego z POKA SOWE , niż sądziłem.

Macie jakieś pytania? Piszcie, chętnie na nie odpowiem 🙂

Obserwuj Rysuję fejsbuki na
Rysuję fejsbuki na LinkedInie
Rysuję fejsbuki na Facebooku
Rysuję fejsbuki na Instagramie
Rysuję fejsbuki na X
Rysuję fejsbuki na TikToku
Ten wpis został skomentowany 2 razy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *