Na początku 2021 tematem nr 1 w branżowych mediach jest aplikacja Clubhouse. Przedstawiana jest jako nowy kanał social media, który może wkrótce zdobyć gigantyczną popularność.
Dlatego dziś przygotowałem dla Ciebie wpis nie tylko o samym Clubhousie, ale w ogóle o szansach nowych platform w rywalizacji z gigantami pokroju Facebook i Google. Ostatnio zresztą wypowiadałem się gościnnie na ten temat dla serwisu marketingibiznes.pl, więc przemyślenia na temat Clubhosue’a zbieram od ponad tygodnia.
Czym jest ten cały Clubhouse?
To taki mix podcastów, Spotify, Houseparty i Zooma. Zbiór (co ważne: interaktywnych), tematycznych kanałów radiowych online. Coś jak grupy na Facebooku, ale wyłącznie w wersji audio – można się wypowiedzieć na każdy temat, ale można też przyjąć rolę biernego słuchacza.
Clubhouse umożliwia użytkownikowi założenie konta i słuchanie. Czego? Nie tylko podcastów, ale też paneli dyskusyjnych, wywiadów, konferencji czy po prostu luźnych rozmów fanów na określony temat. Słuchowiska nagrywane są w setkach klubów i pokoi jednocześnie, do których możesz wejść, o ile nie są one ograniczone limitem uczestników, jak na przykład wywiad z Elonem Muskiem, któremu mogło przysłuchiwać się na żywo jedynie 5 000 wybrańców.
On Clubhouse tonight at 10pm LA time
— Elon Musk (@elonmusk) January 31, 2021
Aplikacja jest póki co dostępna tylko na iOS, a konto w niej można założyć jedynie po otrzymaniu zaproszenia od obecnego członka Clubhouse’a. Z jednej strony wiąże się to z tym, że aplikacja ciągle jest dostępna tylko w wersji beta, z drugiej – buduje poczucie elitarności. Nie jest to nowy patent, choć historia pokazuje, że to dobre rozwiązanie jedynie na start. Jeśli aplikacja ma wejść do drugiej, a potem do pierwszej ligi, raczej musi zostać otwarta.
Z Clubhouse’a korzysta wiele znanych postaci, m.in. Elon Musk, Drake, Oprah Winfrey, Chris Rock, Aston Kutcher, Jared Leto czy sam Mark Zuckerberg. Na początku lutego 2021 aplikację zdążono już nawet zablokować w Chinach za to, że transmitowano za jej pomocą rozmowy na temat Tajwanu i Tybetu.
Jako wady Clubouse’a użytkownicy wskazują za dużo coachingowego bełkotu w wielu pokojach i rozmowy tak naprawdę o niczym. Inni zwracają uwagę na konieczność słuchania o określonej godzinie, co jest kompletnie nieinternetowe, bo do tej pory było domeną klasycznych stacji radiowych lub telewizyjnych.
A jakie plany na przyszłość? Obecnie twórcy aplikacji pracują nad wersją na Androida. Chcą też wprowadzić płatne „wejściówki” na najważniejsze słuchowiska oraz płatną subskrypcję.
Dlaczego podjarka Clubhouse jest przesadzona?
Uważam, że jest zdecydowanie za wcześnie, aby stawiać Clubhouse obok Snapchata czy TikToka. Wiem, że Clubhouse ma imponującą dynamikę wzrostu, ale to jednak wciąż aplikacja, która gdy powstaje ten tekst (luty 2021) ma zaledwie 6 mln użytkowników. Nasza-klasa w najlepszym okresie miała ich 2 razy więcej i to tylko w Polsce, ponad 10 lat temu, gdy znacznie mniej ludzi korzystało z internetu i sociali.
Chociaż o Clubhousie w Polsce jest głośno na początku 2021 roku, to The New York Times, CNBC i inne zagraniczne media pisały o nim już w maju 2020 jako o The Hot New Thing in Clubby Silicon Valley. Mimo to aplikacja od tego czasu zdobyła zaledwie 6 mln użytkowników na całym świecie. To powinno dać do myślenia wszystkim tym, którzy zachłysnęli się Clubhousem.
Trzeba tutaj jednak zaznaczyć, że na początku grudnia 2020 z aplikacji korzystało jedynie kilka tysięcy beta-testerów. Gdy uruchomiono otwartą wersję beta, na koniec roku z Clubhouse’a zrobiło się już 600 tys. kont. W styczniu – 2 mln, w lutym – 6 mln. Imponujące tempo wzrostu, ale wciąż niewielka liczba użytkowników. Moim zdaniem nieproporcjonalna w porównaniu do szumu, jaki robi się ostatnio wokół Clubhouse’a. Widziałem wręcz określenia takie jak „rekordowa popularność” czy nawet „Facebook killer”. Zdecydowanie za wcześnie, by przypisywać Clubhouse’owi aż tak duże znaczenie.
Czy Clubhouse ma jakiekolwiek szanse dołączyć na stałe do pierwszej ligi?
Postawienie wyłącznie na format audio to ciekawy powiew świeżości. Obecnie 90% mediów społecznościowych to platformy, z których nie jesteśmy w stanie chłonąć treści w tle, np. podczas pracy czy jazdy samochodem. Do tej pory sociale kojarzyły nam się przede wszystkim z komunikacją tekstową (np. Twitter) lub obrazkową (np. Instagram). Ostatni raz coś istotnie przełomowego wniosły Snapchat (relacje, filtry AR) i Periscope (transmisje na żywo). TikTok ostatnio ładnie się rozwija, ale w dużej mierze bazuje na rozwiązaniach znanych nam z Vine’a, Instagrama i Snapchata.
Jeśli chodzi o dłuższą perspektywę, to mam dwie poważne wątpliwości dotyczące Clubhouse’a:
🤔 Po pierwsze: Co wydarzy się z nim, gdy zakończy się pandemia i wrócimy do spotkań twarzą w twarz, a czasu na słuchanie czegoś w tle może być mniej? Jasne, już przed pandemią podcasty zyskiwały na popularności, ale jednak obecna sytuacja niewątpliwie sprzyja rozwojowi Clubhouse’a. Czy powrót do normalności go nie zahamuje?
🤔 Po drugie: Badania pokazują, że każde kolejne pokolenie coraz mniej chętnie korzysta z rozmów wyłącznie w formie audio. Zetki nie lubią rozmów telefonicznych, zdecydowanie chętniej niż starsi wybierają połączenia wideo. Już dla milenialsów obraz w komunikacji był kluczowy.
Gdybym miał prognozować teraz, co jest oczywiście bardzo ryzykowne, to nie wróżę Clubhousowi kariery TikToka. Clubhouse może stać się ważnym kanałem, ale co najwyżej w swojej niszy, czyli ma szansę osiągnąć pozycję np. takiego Pinteresta.
Clubhouse może też przyspieszyć to, nad czym od miesięcy pracują Facebook i Google. Mam tu na myśli publikowanie treści wyłącznie w formie audio. Zresztą w pierwszych dniach lutego The New York Times poinformował, że Facebook i Twitter pracują już nad odpowiednikami Clubhouse’a.
Pod tym względem Clubhouse trochę przypomina mi aplikację Periscope, która była na ustach całej branży w 2015 roku. Jako pierwsza pozwalała tak łatwo nadawać wideo na żywo. Gdy w ciągu kilku miesięcy to samo umożliwiły Facebook, Instagram i YouTube, to Periscope poszedł w odstawkę tak samo szybko, jak się pojawił. Dlatego uważam, że Clubhouse wniesie coś nowego do socialowej rodziny, ale nie wejdzie na stałe do pierwszej ligi.
Czy w ogóle jest jeszcze miejsce na nowe platformy social media?
Zdecydowanie tak. Każde pokolenie co 3-4 lata będzie miało swoją aplikację – Instagrama, Snapchata, TikToka itd. Nie sądzę, aby Clubhouse miał być kolejną z nich.
Z perspektywy czasu widać, że nowe kanały nie zagrażają pozycji Facebooka, Messengera czy YouTube’a. Mimo że w międzyczasie powstały Instagram, Snapchat, TikTok i masa innych aplikacji społecznościowych, to liczba użytkowników Facebooka rośnie w równym tempie nieprzerwanie od kilkunastu lat. Dlatego w przyszłości jest miejsce i dla nowych platform i dla megaaplikacji, które budują obecnie Facebook oraz Google.
Nowe platformy będą pojawiać się co kilka lat i w swoim złotym czasie będą zgarniać setki milionów użytkowników. Wyzwaniem będzie jednak pozyskiwanie nowych użytkowników przez takiego Snapchata czy TikToka, gdy już minie boom na te kanały, przestaną być cool i modne, jak kiedyś był też Facebook (wiem, trudno najmłodszym w to dziś uwierzyć, że Facebook był kiedyś „tym serwisem z Ameryki” 😉).
Starcia nowych aplikacji z Facebookiem i Googlem będą trochę jak mecze Polski z Anglikami, Niemcami czy Hiszpanami – na 10 pojedynków, Polska jest w stanie wygrać 1, może 2 razy, ale przy 10 lub więcej meczach w ostatecznym rozrachunku rywale okazaliby się lepsi. Nowe platformy są w stanie napsuć sporo krwi gigantom, ale w dłuższej perspektywie raczej nie mają z nimi szans.