Historia jakich z pozoru wiele (chociażby opisanych na fanpage’u Dziadkowie biznesu), ale dla mnie osobiście niezwykła. Bo w moim Krakowie, bo miałem okazję poznać osobiście jej bohatera, bo wyjątkowo przywraca ludziom wiarę w media społecznościowe w czasach, gdy tak trudno znaleźć na ich temat cokolwiek pozytywnego.
Krótka historia Pana Andrzeja
Pan Andrzej urodził się w 1949 roku. Pochodzi z Opola, ale od 1989 mieszka w Krakowie. Wcześniej pracował jako akwizytor. Chodził po domach, sprzedając m.in. środki do czyszczenia dywanów i jak wspomina, często był wtedy szczuty psami.
W latach 90. zaczął wymieniać wycieraczki samochodowe, które stały się jego pasją. Początkowo pracował u kogoś, potem na własną rękę. Kiedyś było łatwiej, jeden/dwa typy uchwytów – polonezy, maluchy, duże fiaty – wspomina. Dziś muszę wozić coraz więcej sprzętu w moim wózku. O gumy też było prościej, a teraz jest problem, nawet na hurtowni – kontynuuje narzekanie. W dodatku dziś każdy jeździ do serwisu albo do zaufanego mechanika, który robi mu wszystko, łącznie z wycieraczkami. Dlatego klientów z roku na rok coraz mniej.
Od kilku lat Pan Andrzej jest na emeryturze. Mimo problemów z kręgosłupem i trzęsącymi się palcami nie porzucił wycieraczek. Nic nie sprawia mu takiej satysfakcji, jak radość na twarzy klienta. Lubi też po prostu porozmawiać z drugim człowiekiem, a dzięki tej pracy cały czas ma z nim kontakt. Klientów poszukuje codziennie wieczorami na parkingu pod supermarketem Auchan przy ul. Mackiewicza 17. Nie pracuje tylko zimą, bo jak kiedyś próbował, to palce dosłownie pękały i krwawiły.
Jeden post, który (przynajmniej na chwilę) zmienił życie Pana Andrzeja
I praktycznie nikt poza „lokalsami” by o tym człowieku nie słyszał, gdyby nie poniższy post Fundacji Niose pomoc (ok. 25 000 obserwujących), opublikowany po południu 17 sierpnia 2021 roku.
Od tego postu wszystko się zaczęło. Za nim poszły kolejne, publikowane na znacznie większych profilach, chociażby na stronie LOL mania (1 250 000 obserwujących), Gazety Wyborczej (prawie 750 000 obserwujących) czy na instastory Make Life Harder (ponad 800 000 obserwujących). Najlepsze wyniki osiągnął jednak na stronie niejakiego Kobusa (ok. 200 000 obserwujących).
Chociaż algorytmy Facebooka nie sprzyjają już viralowym zasięgom tak, jak robiły to kiedyś, wyniki powyższego postu robią wrażenie:
👍 blisko 19 000 reakcji,
🔀 ponad 19 000 udostępnień,
💬 przeszło 1 400 komentarzy.
Tego samego dnia post Kobusa wraz z Panem Andrzejem wylądował również na Wykopie. Efekt? Blisko 4 tys. wykopów – poszło w świat! 🔥
5 minut sławy, czyli wywiady, kolejka klientów i zbiórki pieniędzy
Sympatyczny emeryt twierdzi, że ma konto na Facebooku, ale praktycznie z niego nie korzysta. O wszystkim dowiedział się od ludzi na parkingu, którzy do niego podchodzili i mówili, że ktoś opisał go gdzieś tam w internecie. Zobaczył o co chodzi dopiero w piekarni Buczek, do której chodzi regularnie i w której sprzedawczyni pokazała mu wspomniane posty.
W ciągu kolejnych dni temat podchwyciły tradycyjne media. Pan Andrzej stał się bohaterem materiałów w Gazecie Wyborczej, Fakcie, Radiu Kraków czy serwisie Money.pl. Zdradził też, że ostatnio przyjechała do niego ekipa TVN-u. Nagrywali z nim wywiad u niego w domu oraz w miejscu jego pracy. Bardzo się tym wszystkim stresował. Nie lubi występować przed publicznością i jak sam przyznaje, był z tego powodu aż cały mokry.
Ma teraz znacznie więcej pracy. Klienci przejeżdżają specjalnie nawet 50 km, aby móc wesprzeć pracowitego 72-latka. Normalnie musiał podchodzić do ludzi i proponować im swoje usługi, co nie zawsze spotykało się z miłą reakcją, a teraz przez kilka dni ustawiały się do niego kolejki nawet na 2 godziny czekania.
W serwisie Zrzutka.pl ktoś postanowił zebrać dla Pana Andrzeja 20 000 zł i przekazać mu je osobiście. W trakcie kilku dni znalazło się ponad 2 600 darczyńców, którzy łącznie uzbierali aż ponad 3 razy większą kwotę! Przykre jest jednak to, że widziałem ok. 5 innych zbiórek na rzecz Pana Andrzeja, a sam zainteresowany twierdzi, że żadnych pieniędzy nie otrzymał, ani nawet nikt się z nim nie kontaktował w tej sprawie, chociaż od pierwszej publikacji mijają już prawie 2 tygodnie.
Emeryta odwiedził też Kamil Chwastek z Ekipy Friza. Chciał mu wręczyć 1 000 zł za nic, ale Pan Andrzej się nie zgodził. Dlatego YouTuber stwierdził, że zasponsoruje wymianę wycieraczek u Pana Andrzeja wszystkim chętnym, wraz z hojnymi napiwkami.
Social media odegrały tutaj kluczową rolę
Czytam komentarze pod postami o Panu Andrzeju i co widzę? Ludzi doceniających w tym wszystkim kluczową rolę mediów społecznościowych, którym przez ostatnie lata głównie się obrywało. Czasami można wręcz odnieść wrażenie, że social media są źródłem wszelkiego zła na świecie 🙄
I to jest właśnie pozytywny efekt mediów społecznościowych
💬 Anna
Super, jednak media społecznościowe po coś są
💬 Małgorzata
Wspaniale, że tyle dobra może zdziałać udostępniony post
💬 Sabina
Media społecznościowe nie są ani dobre, ani złe
Przeglądając te komentarze można tylko utwierdzić się w przekonaniu, że media społecznościowe nie są ani dobre, ani złe. To tylko albo aż skuteczny środek/nośnik/narzędzie, więc są takie, jak ludzie, którzy z nich korzystają. Można je wykorzystać zarówno do czynienia dobra, jak i zła, a w nadmiarze szkodzą, jak zresztą wszystko inne. Przykładowo takim młotkiem stolarskim też można zabić albo zbudować karmnik dla ptaków.
Pamiętaj, że każda Twoja reakcja, a w szczególności udostępnienie, ma jakąś wartość dla autora (lub w tym przypadku bohatera) udostępnianej treści. Ciebie to nie kosztuje nic poza czasem, a jemu/jej może zrobić dzień albo nawet 5 minut w internecie 😉
Na koniec gorący apel: jeśli mieszkasz albo będziesz kiedyś w Krakowie, zachęcam do skorzystania z usług Pana Andrzeja, wymienienia nie tylko wycieraczek, ale i paru zdań, no i oczywiście zostawienia sowitego napiwku. Tu nie chodzi o same wycieraczki, ale o coś znacznie więcej! ❤️