Od opublikowania pierwszego rysunku…
do założenia własnej firmy.
Przez ostatnie 4 lata przeszedłem tę drogę razem z Wami.
Gdzieś tam w pierwszych założeniach droga ta miała trwać 5 lat, więc… jestem rok do przodu 😎
To wpis urodzinowy z okazji 4. rocznicy opublikowania pierwszego rysunku na Rysuję fejsbuki. Wpis naszpikowany jest ciekawostkami nt. mojego projektu. Pierwszą niech będzie to, że nadal nie wydałem nawet złotówki na płatną reklamę Rysuję fejsbuki.
Eldorado wzrostów organicznych na Facebooku to lata 2010-2015. Chociaż skończyło się przed moim startem, to do 2017 roku jeszcze jakoś to organicznie szło. Zdaję sobie sprawę, że gdybym zaczynał dziś, nie osiągnąłbym tego samego w tym samym czasie.
Niezależnie od tego, co robisz, co jakiś czas warto zatrzymać się i przyjrzeć temu, co już zrobiłeś. Dlaczego? Start to taki punkt A (dla Rysuję fejsbuki to 2016 rok). Miejsce, w którym znajdujesz się obecnie, to punkt B (2020). Jeśli weźmiesz linijkę i połączysz te punkty, powstanie linia wyznaczająca kierunek, w którym aktualnie zmierzasz (2024). 4 lata to nie jest żadna okrągła rocznica, ale co 4 lata odbywają się igrzyska olimpijskie i mistrzostwa świata w piłce nożnej, więc fajna perspektywa, aby coś podsumować. Moimi igrzyskami była praca na własny rachunek.
Na szczęście odważyłem się
Aż ciężko uwierzyć, ale jeszcze 5 lat temu nie potrafiłem zrobić prostej kreski na tablecie graficznym. Po zakupie pierwszego modelu za 348 zł, porzuciłem go na długie miesiące. Tak bardzo frustrował mnie fakt, że drugi raz muszę uczyć się rysować jak dziecko w przedszkolu. Najtańsze modele nie były powiem wyposażone w wyświetlacz. Musiałem nauczyć się patrzeć podczas rysowania nie na rękę (jak przez dotychczasowych 20 lat), ale na monitor. Horror! 😱
Do dziś pamiętam niepewność, jaka towarzyszyła mi przed kliknięciem „Opublikuj” przy pierwszym rysunku. W końcu mieli to zobaczyć moi pierwsi znajomi z branży (od ponad roku pracowałem już wówczas w agencji). Niby taki dobry w te sociale, a nie potrafił rozkręcić czegoś własnego – ktoś mógłby sobie pomyśleć, gdyby nie wyszło.
Ewolucja logo Rysuję fejsbuki
Pamiętam, jak jeszcze wcześniej na kanapie u Oli (wówczas mojej dziewczyny, lada dzień – żony) szkicowałem na kartce długopisem logo Rysuję fejsbuki. Pierwszy pomysł i od razu siadło – to było to! Logo na przestrzeni lat oczywiście ewoluowało.
Powyższy znak graficzny (zresztą podobnie jak sama nazwa Rysuję fejsbuki) zebrał od Was wiele pozytywnych opinii na przestrzeni lat. Zabawne, że nie spełnia praktycznie żadnych kryteriów dobrego logo według (swoją drogą świetnej) książki „Logo Design Love”. No ale nie było też potrzeby tworzenia typowego logo, choć już od pierwszego dnia miałem w głowie koncept na jego znaczne uproszczenie, aby można było wydrukować go nawet na niewielkim długopisie.
Edytowałem go w zasadzie tylko dlatego, że w pewnym momencie większość serwisów społecznościowych zaczęła kadrować zdjęcia profilowe do koła zamiast kwadratu, a potem Facebook zmienił barwy na bardziej jaskrawe, więc należało iść z duchem czasu. Przyznasz, że patrząc dziś na pierwszą wersję logo, trąci ona myszką 🐁
Swoją drogą pewnie mało kto z Was wie, że obecną formę logo pomogli mi wybrać członkowie Grupy wsparcia Rysuję fejsbuki.
Zmienił się też styl rysunków
Być może nie zauważyłeś, ale w międzyczasie rozwinął się też mój styl rysowania. Najwyraźniej widzę różnice, gdy porównuję pierwsze rysunki z tymi wykonanymi w ostatnim czasie. Wcześniej – grubsza kreska, tylko jeden rodzaj cienia, ostrzejsze przejścia między kolorami, brak świateł/blasków na rysunkach, więcej komiksowych dymków. W skrócie: bardziej topornie i niezgrabnie (choć dla kogoś to też może mieć swój urok).
Kiedy przeglądam pierwsze rysunki, za niektóre aż mi wstyd, ale dzięki temu mam też dowód na to, że się rozwijam. W końcu z każdym rysunkiem stajesz się coraz lepszy, a ja na Rysuję fejsbuki wykonałem ich już ponad 300.
4 lata w liczbach
Skoro już jesteśmy przy liczbach… Ich znacznie spadło dla mnie gdzieś od 2-3 roku Rysuję fejsbuki. Miej więcej wtedy skręciłem w bardziej merytorycznym, a tym samym mniej klikalnym, kierunku. Musiałem to zrobić, bo inaczej zamiast na igrzyska, pojechałbym co najwyżej na Eurowizję.
Opublikowane treści
457 postów na Facebooku
320 postów na Instagramie
317 wpisów na blogu
315 rysunków na Rysuję fejsbuki
Społeczności w socialach
16 101 fanów na Facebooku
2 344 obserwujących na Instagramie
1 397 obserwujących na LinkedInie
1 074 obserwujących na Twitterze
Zaangażowanie na Facebooku
35 238 reakcji na Facebooku
2 351 komentarzy na Facebooku
2 034 udostępnienia na Facebooku
Ruch na blogu*
603 745 odsłon bloga
442 387 sesji
358 063 użytkowników
*blog uruchomiłem dopiero 21 września 2016 roku, czyli pół roku po starcie strony na Facebooku
Z tymi liczbami kryją się Wasze kliknięcia, za które jestem Wam szalenie wdzięczny! 🙂
Czuję, że mam wpływ na branżę
Są również rzeczy, które trudno wyrazić liczbami. Jednym z nich jest wpływ (legendarny influence). Wielokrotnie docierały do mnie sygnały, że mój blog ma wpływ na Waszą codzienną pracę. Nawet nie chodzi o feedback od konkretnych osób (zwykle otrzymywałem go od szeregowych pracowników, nie szefów ich agencji), ale o wpisy, po których obserwowałem, jak wdrażacie rekomendowane przeze mnie rozwiązania.
Jednym z takich wpisów był bez wątpienia tekst pt. „Mobile first„. W ciągu paru dni po tym wpisie z wielu polskich fanpage’y zniknęły poziome grafiki i filmy, a zastąpiły je pionowe lub kwadratowe. I to mimo że pisałem o tym na początku 2019 roku, a o roku mobile mówiło się już co najmniej od dekady 😏
Odczuwam również satysfakcję za każdym razem, gdy otrzymuję dostęp do jakiegoś konta reklamowego na Facebooku, na którym widzę, że ktoś stosował proponowany przeze mnie system nazewnictwa kampanii, zestawów, reklam i grup odbiorców.
Ale żeby nie było tak kolorowo, to muszę Ci się do czegoś przyznać.
Nie wszystko się udało
W ciągu tych 4 lat stworzyłem kilka cyklów. Fejsankiety, kejsiki, rysunkowe podsumowania roku i przegląd branży social zyskały Wasze uznanie. Inny los spotkał Przygody Szczura YouTubera, zabawę w puste dymki czy cykl rysunków o branżowych rekrutacjach. Wychodzę z założenia, że jeśli stworzę 3 rysunki z danego cyklu i nie osiągają on satysfakcjonujących efektów, to pora pomyśleć o czymś innym.
Ciągle przedłuża się też temat gadżetów z rysunkami. Takich rzeczy, które odkładam na później, choć mogłoby wydarzyć się już dawno temu, jest więcej: książka, kurs, występy tu i tam. Na to wszystko musi przyjść pora w ciągu kolejnych 4 lat. Niektóre z tych rzeczy są/były już bardzo blisko, ale wtedy pojawiała się gdzie indziej inna okazja i to taka, której nie można nie wykorzystać.
Na szczęście udaje się to, co dla mnie najważniejsze, czyli łączenie tych punktów, o których wspomniałem na początku.
3 cele długoterminowe
W zakładce O Rysuję fejsbuki od 2016 roku nieprzerwanie wisi tekst: Marzę o tym, aby rysujefejsbuki.pl stało się kiedyś jednym z ulubionych miejsc wszystkich osób w jakikolwiek sposób związanych z mediami społecznościowymi.
To był mój pierwszy cel długoterminowy, którego w zasadzie nie da się zrealizować, bo korporacyjnie rzecz ujmując, jest za mało SMART 😀 Drugim było stworzenie marki osobistej „tego od Rysuję fejsbuki”. Trzecim – podwalin pod własną działalność gospodarczą (blog świetnie się do tego nadaje!).
Znacie to uczucie, kiedy po paru latach, tysiącach godzin pracy, osiągacie swoje cele/marzenia? Mam nadzieję, że tak, bo nie jest ono zarezerwowane tylko dla olimpijczyków 😉
Wielu znajomych pyta mnie też o to, jak wiedzie mi się po założeniu własnej działalności. TL;DR: 8/10, a poniżej wyjaśniam.
Pierwszy kwartał „na swoim”
Nie mam wątpliwości, że bez bloga rysujefejsbuki.pl nie byłoby dziś mojej firmy. Póki co domena brusik.pl nie funkcjonuje oddzielnie, ale wykorzystuję ją do przekierowania na rysujefejsbuki.pl, a konkretnie do miejsca, w którym prezentuję moją ofertę.
Chociaż dokładnie miesiąc po starcie w Polsce pojawił się pierwszy potwierdzony przypadek koronawirusa, to pierwszy kwartał kończę na zdecydowanym plusie. Może nie jest 10/10 (tyle byłoby gdyby nie wirus), ale solidne 8/10. Ważne, że po 3 miesiącach jestem w tym miejscu, w którym planowałem być mniej więcej po roku.
Post „Na swoje!” zrobił robotę do tego stopnia, że musiałem schować do szuflady przygotowaną wcześniej kampanię płatną, promującą moje usługi. Zresztą komunikacja startu została też wsparta informacjami prasowymi, zmianą coverów w kanałach społecznościowych oraz wgraniem banerów do paru ważnych wpisów.
Myślę, że obecną dobrą sytuację w dużej mierze zawdzięczam co najmniej trzem rzeczom. Po pierwsze – zasadom wypracowanym przez ostatnie lata, którym staram się być wierny, jak np. jakość przed ilością czy długoterminowe profity zawsze przed krótkoterminowymi (o zasadach będzie pewnie osobny wpis). Po drugie – wiem, co robię, wiem z kim chcę współpracować i wiem, że jestem w stanie realnie poprawić wyniki 90% firm w Polsce (szacuję, że zaledwie ok. 10% firm wykorzystuje w pełni możliwości samych FB Adsów). Mieszanka już tych 2 pierwszych rzeczy jest rzadkością na rynku socialowych usługobiorców. Po trzecie (może najważniejsze) – mam po prostu niewyobrażalną kupę szczęścia i to już od paru długich lat 😉
Dziękuję, zachęcam do dalszego śledzenia i Tobie też życzę powodzenia!