Telegram i Twitter „zyskują” na wojnie w Ukrainie

Telegram i Twitter to 2 kanały społecznościowe, które najbardziej „zyskały” (wiem jak niedobrze to brzmi, dlatego umieszczam w cudzysłowie) na wojnie w Ukrainie.

Rekordowe zainteresowanie Telegramem i Twitterem

Zainteresowanie Telegramem i Twitterem w Polsce było pod koniec lutego 2022 roku na absolutnie rekordowym poziomie. Poniżej dane dla Polski, ale podobnie wyglądały one w przypadku Ukrainy i Rosji.

Zainteresowanie Telegramem w Polsce wg. Google Trends w latach 2017-2022

Zainteresowanie Twitterem w Polsce wg. Google Trends w latach 2017-2022

Tak duży wzrost zainteresowania jest szczególnie ciekawy w przypadku Twittera. Serwis ten od lat nie może w Polsce osiągnąć takiej pozycji, jaką zdobył na Zachodzie. Od 16 lat istnienia nigdy nie był nad Wisłą tak popularny, jak podczas konfliktu w Ukrainie.

Zainteresowanie Twitterem w Polsce wg. Google Trends w latach 2004-2022

Telegram najważniejszym cyfrowym polem bitwy

Telegram to rosyjski komunikator, który powstał w 2013 roku. Założyli go bracia, którzy wcześniej stworzyli VK – dziś kanał społecznościowy nr 1 w Rosji. W 2014 roku porzucili jednak VK, bo ich zdaniem serwis został przejęty przez sojuszników Putina.

Telegram nie posiada algorytmu, który decyduje, co pokazać użytkownikom, a czego zasięg ograniczyć. Treści publikowane za pomocą Telegramu nie są w żaden sposób cenzurowane. Dlatego korzystają z niego m.in. antyszczepionkowcy, eksterniści z Państwa Islamskiego czy białoruska opozycja, chcąc zorganizować strajk przeciwko Łukaszence. Intensywnie korzystał z niego również Wołodymyr Zełeński w trakcie kampanii prezydenckiej w 2019 roku.

Gdy w Rosji zablokowano Twittera, Facebooka i Instagrama, to treści dot. działań wojennych skoncentrowały się na Telegramie. Magazyn Time nazwał wręcz Telegram cyfrowym polem bitwy. Telegram stał się najważniejszą platformą mediów społecznościowych, oferując światu niefiltrowany obraz wojny.

Z Telegrama korzystają mieszkańcy bombardowanych miast, cywile uciekający z Ukrainy, ale też ukraińscy żołnierze, władze samorządowe i najważniejsi urzędnicy, z Prezydentem Zełenskim na czele. Na Telegramie aktywny jest również rosyjski rząd, rosyjska opozycja, a nawet rosyjscy żołnierze oraz ich rodziny. To ostatni most w mediach społecznościowych ze świata zachodniego do świata rosyjskiego… gdzie można w pewnym sensie zobaczyć, co się dzieje i jak toczy się bitwa – zauważa Clint Watts, były agent FBI i pracownik Instytutu Badań nad Polityką Zagraniczną.

Co ciekawe, władze Ukrainy do przekazywania informacji wojennych wykorzystały na Telegramie konto, które wcześniej przez 2 lata służyło im do rozpowszechniania informacji nt. pandemii COVID-19. Zmienili mu nazwę na UkraineNow i dziś konto to obserwuje ponad 3 mln ludzi z całego świata, przede wszystkim Ukraińców. Dzień przed inwazją kanał Zełenskiego obserwowało na Telegramie 65 tys. osób, obecnie – 1,5 mln!

Władze Ukrainy za pomocą Telegrama walczą z rosyjską propagandą. Stworzyli również chatbota, któremu można zgłaszać aktualne położenie wojsk rosyjskich. 8 marca Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że jedna z tego typu wiadomości na Telegramie pozwoliła im skutecznie zaatakować pojazdy okupanta pod Kijowem.

Telegram zyskał na znaczeniu także w Rosji. Od początku inwazji liczba użytkowników w ciągu nieco ponad miesiąca wzrosła w tym kraju aż o 48%. Rosjanie nie poszukują jednak w tym kanale prawdy, informacji przekazywanych przed drugą stronę konfliktu. Zamiast tego śledzą rosyjskie konta, które karmią ich propagandą. Telegram pełni ważną rolę w propagandzie Kremla i dlatego nie jest blokowany w Rosji.

Twitter najbardziej informacyjnym kanałem social media

Twitter to z kolei amerykański serwis społecznościowy, który działa znacznie dłużej, bo już od 2006 roku. Spośród najpopularniejszych kanałów społecznościowych jest to kanał o charakterze najbardziej informacyjnym, a najmniej lifestyle’owym. Twitter jest wręcz stworzony do śledzenia informacji i opinii na konkretny, przede wszystkim aktualny temat.

W pierwszych dniach wojny telewizyjne kanały informacyjne typu TVP Info oraz TVN24 osiągnęły rekordową oglądalność, wyprzedzając nawet wielką czwórkę, czyli TVP1, TVP2, TVN i Polsat. Ludzie byli nastawieni na poszukiwanie informacji, a te odnajdywali głównie i najszybciej nie na Facebooku, Instagramie czy TikToku, ale właśnie na Twitterze.

Pierwsza wojna z perspektywy smartfona

Czuję się członkiem zachodniej cywilizacji. Prawdopodobnie Ty też. Wojna w Ukrainie to dla nas pierwszy konflikt zbrojny śledzony dzień po dniu na ekranie smartfona. W dużej mierze za sprawą Telegrama i Twittera, chociaż treści z frontu zalewają dziś absolutnie wszystkie kanały social media.

Po społecznościówkach kilka lat temu krążyły podobne nagrania z Syrii. Tragedia ta miała jednak miejsce na tyle daleko od naszego (wówczas jeszcze spokojnego) zachodniego świata, że jedynie sporadycznie docierały do nas jakiekolwiek treści od świadków tamtych równie tragicznych wydarzeń. Większość z nas tak naprawdę nie interesowała się za bardzo konfliktem na Bliskim (jak widać tylko z nazwy) Wschodzie. Dlatego algorytmy nie podsuwały nam kolejnych treści z Aleppo czy Damaszku. Nie ma się co dziwić – w ten sposób działa ludzka psychika. Odległość od miejsca wydarzenia, którego dotyczy dana informacja, to dla odbiorcy najważniejszy czynnik wpływający na jego ocenę istotności tejże informacji. Paradoksalnie jako istotniejszą ocenimy informację, że nasz sąsiad ukradł samochód niż że w Sudanie zamordowano 100 osób.

Gdy podczas II wojny światowej bomby spadały na Warszawę albo 50 lat później na Sarajewo, to mieszkańcy nawet sąsiadujących krajów nie widzieli tego na własne oczy. O wszystkim dowiadywali się następnego dnia z gazety, a zmontowane nagrania z frontu docierały do nich zwykle dopiero po kilku dniach albo nawet latach. Nie wiedzieli, jak wygląda pocisk lecący w stronę bloku, w którym ktoś jeszcze przed chwilą mieszkał. Dziś tego typu nagrania trafiają do sieci po kilku minutach albo nawet w czasie rzeczywistym. W 2022 roku efektem ostrzałów i bombardowań miast są nie tylko śmierć i zniszczenie, ale też nagrania świadków, które z prędkością błyskawicy rozchodzą się po sieci, gdy jeszcze często nie opadł kurz.

Obserwuj Rysuję fejsbuki na
Rysuję fejsbuki na LinkedInie
Rysuję fejsbuki na Facebooku
Rysuję fejsbuki na Instagramie
Rysuję fejsbuki na X
Rysuję fejsbuki na TikToku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *