PORADNIK: Marketingowe FOMO, czyli jak nie zwariować od nowości

Jak pracować w marketingu, w mediach społecznościowych i nie zwariować od tych wszystkich nowości? No cóż… nie jest to wcale takie proste. W naszej branży nowości i zmiany są na porządku dziennym. W zasadzie rok bez absolutnie żadnych zmian byłby dopiero prawdziwą nowością 😉

Ty jednak po uszy tkwisz w bieżącej realizacji. Nie wiesz skąd wziąć czas i pieniądze na wdrażanie nowości. Ciągle masz wrażenie, że jesteś do tyłu w stosunku do konkurencji i tematów na konferencjach. Znasz to uczucie? Spokojnie, to normalne w naszym marketingowym świecie. Marketingowe FOMO to strach przed tym, że Twoją firmę ominie coś ważnego.

Jeśli go odczuwasz, nie jesteś odosobnionym przypadkiem. Badanie Hootsuite z 2024 roku wykazało jasno: 58% marketerów uważa, że tempo, w jakim platformy udostępniają nowe funkcje reklamowe oraz dla użytkowników, utrudnia dotrzymanie im kroku.

Nowościom trzeba się przyglądać, wybrane z nich testować, ale nie ma się nimi za bardzo co podpalać, ani tym bardziej odczuwać strach, że czegoś jeszcze nie wprowadziliście. Strach i poczucie presji to nie są dobrzy doradcy. Przekonanie Cię, że od razu musisz korzystać z każdej nowostki, bo zegar tyka, bo zmieni świat, bo konkurencja już korzysta, jest oczywiście w interesie wszelkich ludzi i firm, które na niej zarabiają.

Ja w tym wpisie – wręcz przeciwnie – postaram się uspokoić Cię w tym nieraz szalonym pędzie do nowości. Odczuwasz marketingowe FOMO? Zatrzymaj się i ochłoń, ponieważ…

Po pierwsze: nie wszystkie hot nowości zmieniają świat

Przez ostatnią dekadę (2015-2024) branża fascynowała się różnymi trendami/nowinkami technologiczno-marketingowo-socialowymi (wymieniam je mniej więcej chronologicznie, na podstawie tematyki wpisów na moim blogu w ciągu kilku ostatnich lat):
❗ Instagram
❗ konkursy social media
❗ Vine
❗ Periscope
❗ Prisma
❗ Facebook Live Reactions
❗ sklepy FB/IG
❗ Facebook Marketplace
❗ Snapchat
❗ AR/VR (Pokémon GO, różnego rodzaju filtry/soczewki)
❗ Facebook Workplace
❗ Chatboty (Chatfuel, ManyChat itp.)
❗ newslettery przez Messengera
❗ posty 3D na Facebooku
❗ NFT
❗ Mastodon
❗ TikTok
❗ API konwersji Meta
❗ Clubhouse
❗ YouTube Shorts
❗ Meta Reels
❗ Bluesky
❗ BeReal
❗ AI (ChatGPT, DALL-E, Midjourney itp.)
❗ Lemon8
❗ Threads

Pewnie wiele nowości pominąłem, ale nie to jest istotne. Niektóre z tych rzeczy zostały z nami do dzisiaj, inne – przeminęły lub ewoluowały w coś jeszcze innego. Śmiem twierdzić, że grubo ponad połowa nowości ostatecznie nie przetrwała próby czasu. Przejrzyj jeszcze raz tę listę i zastanów się, ilu z tych rzeczy żałujesz, że nie wdrożyłeś wcześniej, bo dzisiaj dzięki temu byłbyś w zupełnie innym miejscu. Prawdopodobnie jest ich niewiele.

To pokazuje, że nie warto stawiać od razu wszystkich pieniędzy na jedną kartę, która w danym momencie wydaje się najatrakcyjniejsza, czyli na przykład wydawać całego budżetu marketingowego na serię podcastów w Clubhouse. Ta platforma to w ogóle fajny przykład, ponieważ wraz z jej pojawieniem się wielu ekspertów (w tym po części ja) przewidywało, że w najbliższym czasie platformy social media, firmy oraz użytkownicy trochę bardziej skręcą w treści audio. Tak się oczywiście nie stało, a sam Clubhouse tak szybko, jak się pojawił na ustach wszystkich, tak szybko z nich zniknął.

Po drugie: jeśli już nowości zmieniają świat, to nie od razu

Na powyższej liście z pewnością znalazły się też rzeczy, które zmieniły oblicze marketingu. Chociażby taki TikTok, za sprawą którego mówimy dziś o tiktokizacji pozostałych platform social media, a nawet całego marketingu. TikTok potrzebował jednak kilku lat, aby z nowinki stać się potężną platformą (w wielu krajach nr 3 za Facebookiem i Instagramem), z własnym systemem reklamowym, programem wspierającym największych twórców i reklamodawców.

Z tego też powodu „rok mobile” zamienił się w „dekadę mobile”. Duże zmiany wymagają czasu i dość trudno je przegapić. W zasadzie wymagałoby to ciągłego, wieloletniego lekceważenia docierających do Ciebie sygnałów. Nie jest to kwestia miesiąca czy nawet roku.

Chatboty 2016-2024

Innym ciekawym przykładem są chatboty. W latach 2016-2017 branża ekscytowała się pierwszymi, stawianymi na platformach Chatfuel czy ManyChat chatbotami, które z jakąkolwiek AI miały niewiele wspólnego. Rozumiały one jedynie podstawowe komendy, udzielając szablonowych odpowiedzi na proste pytania.

Temat chatbotów wrócił na tapetę w 2023 roku wraz z rozwojem technologii i upowszechnieniem się modeli GPT. Chatboty na nich oparte są w stanie udzielić sensownej odpowiedzi niemal na każde pytanie. Zwróć jednak uwagę, że od 2016 roku mija już 8 lat, a ludzie nadal narzekają na to, że muszą rozmawiać z chatbotami. Wraz z upływem lat technologia niewątpliwie poszła do przodu, ale nie aż na tyle, aby każda firma miała dziś swojego chatbota, a dla ludzi było czymś zupełnie normalnym załatwianie przez nich większości swoich spraw. Do tego potrzeba jeszcze paru lat.

Pamiętam pewną rozmowę z 2017 roku, podczas której osoba zajmująca się mediami społecznościowymi uważała, że jest „do tyłu” ponieważ nie robi chatbotów na Messengerze, a „teraz wszyscy w nie idą”. Dziś można się na to tylko uśmiechnąć 🙂

AR/VR 2016-2024

W podobnym czasie, bo już w latach 2016-2017 zaczęto głosić prognozy, że rozszerzona i wirtualna rzeczywistość totalnie odmienią zakupy online.

Od tego czasu mija 7-8 lat, a mimo wszystko to wciąż melodia przyszłości. To, że w 2016 roku łapaliśmy Pokemony przy użyciu technologii AR, wcale nie oznacza, że w 2024 robimy z nią zakupy. Tak duże zmiany technologiczne, o ile w ogóle przebijają się do mainstreamu, to potrzebują na to wielu lat.

Zwykle nowości stają się powszechne dłużej niż nam się wydaje

Podaję te przykłady po to, aby pokazać Ci, że nie wszystkie nowości od razu zmieniają świat, a jeśli Twoja firma ich nie wykorzysta – to za rok będzie już po niej.

Naprawdę duże zmiany wymagają lat, co daje Ci czas na obserwację trendów i podejmowanie działań. Dlatego nie warto działać pod wpływem strachu i presji, tylko dlatego, że wszyscy wkoło trąbią o jakimś rozwiązaniu. Warto zdać sobie z tego sprawę, aby po prostu nie oszaleć, bo każdego roku coś innego ma zmienić oblicze marketingu.

Wbrew pozorom nie jest też tak, że jak tylko pojawia się jakiś nowy temat, to wszyscy (łącznie z Twoją konkurencją) od razu go wdrażają i czerpią z niego pełnymi garściami. To wszystko rozrasta się coraz bardziej i nikt nie jest w stanie od razu ogarnąć/wdrożyć/przetestować wszystkich nowości. Zresztą część z tych rozwiązań na początku jest niedopracowana, a firmy wprowadzają je na wyścigi, co nierzadko kończy się rozczarowaniem i znowu gonieniem kolejnego króliczka.

Marketing oparty na innowacjach

Ktoś powie: nawet jeśli dana rzecz ma tylko swoje 5 minut, to w trakcie tych 5 minut zyskam dzięki niej jakąś chwilową korzyść, przewagę nad konkurencją, a moja firma będzie postrzegana jako bardziej innowacyjna. Klienci będą ją wskazywać palcami jako tę, u której widzieli coś po raz pierwszy.

Marketing oparty na innowacjach to sensowna, ale bardzo zasobożerna strategia. Jeśli się na nią zdecydujesz, musisz nadążyć z wdrażaniem i właściwym wykorzystaniem wszystkich nowości, zanim minie ich 5 minut, a przede wszystkim – zanim wprowadzi je Twoja konkurencja. Wymaga ona:
1) szybkiego działania (domena raczej mniejszych firm)
oraz
2) sporych nakładów na innowacje (domena raczej największych firm).

Dlatego niełatwo opierać swoje działania marketingowe przede wszystkim na innowacjach. Ciężko wbić się w idealny moment na wdrożenie jakiejś innowacji i zawsze wiąże się ono z ryzykiem. W praktyce mało która firma jest w stanie sobie na to pozwolić. Zdecydowana większość firm to jednak bezpieczni naśladowcy, wdrażający wybrane rozwiązania dopiero wtedy, kiedy staną się powszechne.

5 typów konsumenckich wg Rogersa

Moim zdaniem firmy – podobnie jak ludzie, którzy je tworzą – dzielą się na 5 typów konsumenckich, które już w 1962 roku opisał amerykański socjolog Everett Rogers:
1. innowatorzy – 2,5% społeczeństwa
2. wcześni naśladowcy (early adopters) – 13,5%
3. wczesna większość – 34%
4. późna większość – 34%
5. maruderów – 16%

Według Rogers’a dwie pierwsze grupy stanowią zaledwie 16% całości społeczeństwa, czyli jest ich tyle samo, co maruderów. Wczesna i późna większość to prawie 70% całości.

Podejrzewam, że wśród marketerów jest znacznie więcej innowatorów i wczesnych naśladowców niż wśród przedstawicieli pozostałych profesji. Niemniej na pewno nie wszystkich marketerów i nie wszystkie firmy można zaliczyć do tego grona.

3 podejścia wśród marketerów

Wśród nas, marketerów, można wyróżnić osoby, które:
a) chcą zawsze od razu wprowadzać wszelkie nowości (innowatorzy i wcześni naśladowcy),
b) z uwagą obserwują nowości, ale z ich wdrożeniem czekają na rozwój sytuacji (większość),
c) są niechętne nowościom, ponieważ uważają, że wkrótce i tak przeminą, a jeśli już je wprowadzają, to na szarym końcu i dlatego, że muszą (maruderzy).

I najlepsze jest to, że każdy z nich ma rację, ponieważ z perspektywy czasu znajdą nowości, które warto było wprowadzić jak najszybciej oraz takie, których nie warto było wdrażać.

Ja najczęściej zaliczam się do tej grupy środkowej. Musi mnie naprawdę zafascynować jakaś nowość, abym chciał rzucić wszystko i jak najszybciej ją wdrożyć. Obecnie czekam na generatywne AI w kampaniach Meta z katalogiem – to rozwiązanie z pewnością przetestuję od razu, jak tylko będę mógł.

W byciu na bieżąco ze wszystkimi nowinkami bardzo pomaga mi opracowywanie co 6 miesięcy przeglądu kanałów social media. Co roku w marcu i wrześniu poświęcam kilka dni na potężną prasówkę i nadrobienie wszystkiego, co mogło mi gdzieś umknąć w codziennym gąszczu obowiązków. Po każdej aktualizacji przeglądu wybieram zawsze po 2-3 najciekawsze nowości, które przetestuję i którym poświęcę osobny wpis na blogu.

3 rady na koniec

Czujesz, że ogarnia Cię marketingowe FOMO? Spokojnie, pamiętaj że:
1. Strach i presja to najgorsi doradcy, więc nie decyduj się na żadne ruchy pod ich wpływem. Podczas testowania i wdrażania nowości powinna towarzyszyć Ci przede wszystkim wiara i nadzieja.
2. Nie wszystkie hot nowości zmieniają świat marketingu – ponad połowa nie przetrwa próby czasu.
3. Jeśli już jakieś zmienią świat, to proces ten trwa latami („rok mobile” ➡︎ „dekada mobile”).

Obserwuj Rysuję fejsbuki na
Rysuję fejsbuki na LinkedInie
Rysuję fejsbuki na Facebooku
Rysuję fejsbuki na Instagramie
Rysuję fejsbuki na X
Rysuję fejsbuki na TikToku
Ten wpis został skomentowany 1 raz
  1. Świetny i potrzebny artykuł. Coraz trudniej jest ogarnąć. Można oczywiście śledzić trendy i zbierać śmietankę, ale to nie wystarcza. Ja jakiś czas temu celowo i bardzo świadomie ograniczyłem swoje zainteresowania. Jestem zdrowszy, a syndrom FOMO jakby mniej doskwiera 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *